Kolejna przegrana. Mimo, że to był mecz przyjaźni... nie mogłem uwierzyć, że przegraliśmy aż pięć do dwóch. Cracovia rozjechała nas... dosłownie. Jedynym pocieszeniem była Ona... Dziewczyna, która z ogromnym uśmiechem na ustach stała przy barierkach. Wyciągnęła ręce w moją stronę, a ja od razu pognałem by wtulić się w jej ramiona. Ukryłem twarz w jej włosach a delikatny uśmiech wkradł się na moją twarz widząc koszulkę. Tak jak mi mówiła...
- Hmmm... to już pięć Formella! - usłyszałem głos Gajosa za plecami.
- Daj sobie spokój dobrze?! - odparłem odwracając głowę w jego stronę - Powiedziałem wam już coś - dodałem mierząc go wściekłym spojrzeniem
- Dla mnie tak jesteś najlepszy.
- Ostatnio mówiłaś co innego - zaśmiałem się cichutko, zareagowała tak samo - Chodź - szepnąłem tuż przy jej uchu.
Chwyciłem ją pod nogami i przełożyłem przez barierki. Splotłem nasze dłonie razem i skierowałem się w stronę szatni. Cały czas ciągnąłem ją za sobą. - Poczekaj na mnie - cmoknąłem ją w policzek.
Migiem pognałem pod prysznic. Gdy się już odświeżyłem starannie zacząłem układać swoje włosy. Zakładając zegarek na dłoń, spojrzałem na niego. Piętnaście minut... nieźle się uwinąłem. Wychodząc z szatni od razu krucha postać przykuła moją uwagę. Siedziała cichutko na jednym z krzesełek, czekając na mnie.
- Jestem - uśmiechnąłem się.
- A więc kierunek Poznań? - odwzajemniła gest.
- Najpierw pojedziemy coś zjeść, później prześpimy się w hotelu i wracamy jutro - przedstawiłem swój plan.
- Jak to? - zdziwiła się.
- Jest przerwa na reprezentację - wytłumaczyłem - Dostałem pozwolenie by przyjechać na zgrupowanie dzień później. Trener nie chce ryzykować kontuzją, dlatego dał mi tą chwilę na odpoczynek - dodałem.
- Jaką kontuzję? - zapytała.
- Dziś podczas zderzenia.. zabolało mnie trochę kolano - powiedziałem - Ale na szczęście to nic groźnego - zapewniłem - A tak abstrahując - powiedziałem wyszczerzony - Pięknie wyglądasz, ta koszulka dodaje ci wiele uroku.
- Też tak sądzę - odparła z uroczym uśmiechem - Chyba będę musiała ją nosić częściej...
- Jestem za!
- Choć nie... raczej nie - odpowiedziała a ja od razu posmutniałem - Nie chcę by mi się zniszczyła - dodała.
- W każdej chwili dam ci nową - zapewniłem.
Chwyciłem jej dłonie, gdy stanęła naprzeciwko mnie. Swoim spojrzeniem chciałem przekonać ją do tego pomysłu. Zaśmiała się cichutko. Delikatnie kciukiem starłem z jej policzka czarną kropeczkę. Jej wzrok... chciałbym go pochłaniać całymi dniami. Światło księżyca odbijało się w jej tęczówkach, które pod wpływem nocy wydawały się czarne jak węgiel... Chciałbym wiedzieć o czym w tamtym momencie myślała. Co się ze mną działo...
- Jedźmy już - powiedziała odsuwając się ode mnie na bezpieczną odległość. Pokiwałem twierdząco głową i zasiadłem na fotelu pasażera. Podałem jej dokładny adres hotelu w którym mieliśmy przenocować. Dokładnie znała to miejsce.. wiele razy już tam byliśmy.
- Już widzę jutrzejsze nagłówki w gazetach - zaśmiałem się.
- Akurat ja mam to gdzieś - odpowiedziała zmieniając bieg - Inni pewnie uwierzą - dodała - Ale ważne, że my wiemy jak jest. A oni za żadne skarby nie wmówią nam czegoś co nie istnieje - zakończyła.
- Masz całkowitą rację - odpowiedziałem.
Z uwagą przyglądałem się jej po raz kolejny. Skupienie na jej twarzy sprawiło, że nie zwracała uwagi na to, że wpatruję się w nią już bardzo długą chwilę. A wiedziała o tym. Świadczył o tym jej środkowy palec, który powędrował w moim kierunku. Nasz śmiech wypełnił całe auto. Dokładnie po trzydziestu minutach znaleźliśmy się na parkingu. Wskoczyliśmy do hotelowej restauracji i zjadając szybki posiłek wróciłem się do samochodu. Zabrałem nasze walizki i skierowaliśmy się do pokoju, wcześniej odbierając z recepcji klucz. Ten sam pokój co zawsze... dwudziesty ósmy.
- Zapraszam - powiedziałem przepuszczając ją w drzwiach.
- Dziękuje - uśmiechnęła się. Szybko rzuciła się na swoją część łóżka - Ale mi się chce spać - mruknęła przeciągając się jak kot.
- To mykamy pod prysznic i nynu - oznajmiłem - Leć pierwsza - dodałem za co zostałem obdarowany buziakiem w policzek. Wyciągnąłem ze swojej walizki przybory toaletowe. Usiadłem na łóżku uśmiechając się delikatnie. Obecność Dominiki była dla mnie czymś, czego potrzebowałem. Gdyby jej tutaj nie było... siedziałbym wściekły w autobusie, wracałbym do Poznania odizolowany od reszty. Bo nawet spojrzenie, któregoś z chłopaków byłoby dla mnie miną, która została nadepnięta... A nawet jeśli.. to Domi była jedyną osobą, która akceptowała moje humory, które czasem były naprawdę nie do zniesienia...
- Hej.. - powiedziała cicho kładąc dłoń na moim policzku - Strasznie odpłynąłeś - uśmiechnęła się - Łazienka jest już twoja - oznajmiła.
- Dzięki...
Myjąc zęby spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Czy to było normalne? ale ja nawet jeśli bym chciał nie czułem nic do niej. A przecież takie rzeczy się czuje? Westchnąłem cicho... wypłukałem buzię i dokładnie obmyłem twarz. Wchodząc do pokoju zauważyłem, że blondynka leżała odwrócona w stronę okna. Gdyby nie to, że jej głowa od razu odwróciła się w moją stronę, gdy zamykałem drzwi pomyślałbym, że śpi. Wślizgnąłem się szybko pod kołdrę, by zaraz szczelnie obejmować ją w ramionach.
- O co chodziło Maćkowi dzisiaj? - zapytała.
- O nic takiego - odparłem natychmiastowo. Moje mięśnie się napięły a ona już wiedziała, że coś się stało. Uniosła głowę by spojrzeć w moje oczy... a pod wpływem jej wzroku nie umiałem zatrzymać tajemnicy. To stąd wiedziała, gdy Tomek umawiał się z jakąś dziewczyną..
- Jakie pięć? - dopytywała, na co westchnąłem.
- Chłopcy ubzdurali sobie, że mamy się w końcu zejść.. wyliczają mi różne rzeczy takie jak na przykład to, że mam nasze zdjęcie na tapecie, powiedziałem ci, że wolę pisać z tobą niż spać hmmm... a, że mówię słoneczko... i takie tam - wyjaśniłem.
- A pow...
- Tak powiedziałem, że jesteśmy przyjaciółmi. No i, że kochamy się, ale jak rodzeństwo - zapewniłem - No ale znasz ich... oni zawsze będą trzymać przy swoim - dodałem.
- Tak i to doskonale - przyznała.
- Co jest najlepsze, że Tomek trzyma z nimi - pisnąłem.
- Jak baba - zaśmiała się.
- Dominiko! - zmierzyłem ją wzrokiem
- Dariuszu! - odparła
- Uważaj sobie - odparłem roześmiany - Nienawidzę jak mówisz do mnie tak oficialnie - powiedziałem cicho cmokając ją w czoło.
- Chodźmy spać - szepnęła starając się nie patrzeć na moje usta. W tamtym momencie mi to nie umknęło. Kusiło mnie strasznie... ale to nie było odpowiednim rozwiązaniem.. Brat nigdy nie może pocałować siostry... Cmoknąłem ją więc ostatni raz w czubek nosa i przyciągnąłem do siebie. Zgasiłem lampkę po czym splotłem nasze dłonie. Moje powieki stały się ciężkie, ale nie mogłem zasnąć. Zamiast tego wdychałem zapach jej włosów... by po chwili skupić się na słuchaniu jej miarowego oddechu oraz słodkiego, cichutkiego pochrapywania. Uśmiech sam wkradł mi się na twarz...
Chwilę zatrzymać, nie myśleć, oddychać...
_______________________________________________________________________
Zostawiam wam piątkę i lecę :)
Do następnego misie ❤
Zostawiam wam piątkę i lecę :)
Do następnego misie ❤