sobota, 26 grudnia 2015

Piątka, dalsza część końca.

Kolejna przegrana. Mimo, że to był mecz przyjaźni... nie mogłem uwierzyć, że przegraliśmy aż pięć do dwóch. Cracovia rozjechała nas... dosłownie. Jedynym pocieszeniem była Ona... Dziewczyna, która z ogromnym uśmiechem na ustach stała przy barierkach. Wyciągnęła ręce w moją stronę, a ja od razu pognałem by wtulić się w jej ramiona. Ukryłem twarz w jej włosach a delikatny uśmiech wkradł się na moją twarz widząc koszulkę. Tak jak mi mówiła... 
- Hmmm... to już pięć Formella! - usłyszałem głos Gajosa za plecami.
- Daj sobie spokój dobrze?! - odparłem odwracając głowę w jego stronę - Powiedziałem wam już coś - dodałem mierząc go wściekłym spojrzeniem
- Dla mnie tak jesteś najlepszy.
- Ostatnio mówiłaś co innego - zaśmiałem się cichutko, zareagowała tak samo - Chodź - szepnąłem tuż przy jej uchu.
 Chwyciłem ją pod nogami i przełożyłem przez barierki. Splotłem nasze dłonie razem i skierowałem się w stronę szatni. Cały czas ciągnąłem ją za sobą. - Poczekaj na mnie - cmoknąłem ją w policzek.
Migiem pognałem pod prysznic. Gdy się już odświeżyłem starannie zacząłem układać swoje włosy. Zakładając zegarek na dłoń, spojrzałem na niego. Piętnaście minut... nieźle się uwinąłem. Wychodząc z szatni od razu krucha postać przykuła moją uwagę. Siedziała cichutko na jednym z krzesełek, czekając na mnie. 
- Jestem - uśmiechnąłem się.
- A więc kierunek Poznań? - odwzajemniła gest.
- Najpierw pojedziemy coś zjeść, później prześpimy się w hotelu i wracamy jutro - przedstawiłem swój plan. 
- Jak to? - zdziwiła się.
- Jest przerwa na reprezentację - wytłumaczyłem - Dostałem pozwolenie by przyjechać na zgrupowanie dzień później. Trener nie chce ryzykować kontuzją, dlatego dał mi tą chwilę na odpoczynek - dodałem.
- Jaką kontuzję? - zapytała.
- Dziś podczas zderzenia.. zabolało mnie trochę kolano - powiedziałem - Ale na szczęście to nic groźnego - zapewniłem - A tak abstrahując - powiedziałem wyszczerzony - Pięknie wyglądasz, ta koszulka dodaje ci wiele uroku.
- Też tak sądzę - odparła z uroczym uśmiechem - Chyba będę musiała ją nosić częściej...
- Jestem za! 
- Choć nie... raczej nie - odpowiedziała a ja od razu posmutniałem - Nie chcę by mi się zniszczyła - dodała.
- W każdej chwili dam ci nową - zapewniłem.
Chwyciłem jej dłonie, gdy stanęła naprzeciwko mnie. Swoim spojrzeniem chciałem przekonać ją do tego pomysłu. Zaśmiała się cichutko. Delikatnie kciukiem starłem z jej policzka czarną kropeczkę. Jej wzrok... chciałbym go pochłaniać całymi dniami. Światło księżyca odbijało się w jej tęczówkach, które pod wpływem nocy wydawały się czarne jak węgiel... Chciałbym wiedzieć o czym w tamtym momencie myślała. Co się ze mną działo...
- Jedźmy już - powiedziała odsuwając się ode mnie na bezpieczną odległość. Pokiwałem twierdząco głową i zasiadłem na fotelu pasażera. Podałem jej dokładny adres hotelu w którym mieliśmy przenocować. Dokładnie znała to miejsce.. wiele razy już tam byliśmy. 
- Już widzę jutrzejsze nagłówki w gazetach - zaśmiałem się.
- Akurat ja mam to gdzieś - odpowiedziała zmieniając bieg - Inni pewnie uwierzą - dodała - Ale ważne, że my wiemy jak jest. A oni za żadne skarby nie wmówią nam czegoś co nie istnieje - zakończyła.
- Masz całkowitą rację - odpowiedziałem. 
Z uwagą przyglądałem się jej po raz kolejny. Skupienie na jej twarzy sprawiło, że nie zwracała uwagi na to, że wpatruję się w nią już bardzo długą chwilę. A wiedziała o tym. Świadczył o tym jej środkowy palec, który powędrował w moim kierunku. Nasz śmiech wypełnił całe auto. Dokładnie po trzydziestu minutach znaleźliśmy się na parkingu. Wskoczyliśmy do hotelowej restauracji i zjadając szybki posiłek wróciłem się do samochodu. Zabrałem nasze walizki i skierowaliśmy się do pokoju, wcześniej odbierając z recepcji klucz. Ten sam pokój co zawsze... dwudziesty ósmy.
- Zapraszam - powiedziałem przepuszczając ją w drzwiach.
- Dziękuje - uśmiechnęła się. Szybko rzuciła się na swoją część łóżka - Ale mi się chce spać - mruknęła przeciągając się jak kot.
- To mykamy pod prysznic i nynu - oznajmiłem - Leć pierwsza - dodałem za co zostałem obdarowany buziakiem w policzek. Wyciągnąłem ze swojej walizki  przybory toaletowe. Usiadłem na łóżku uśmiechając się delikatnie. Obecność Dominiki była dla mnie czymś, czego potrzebowałem. Gdyby jej tutaj nie było... siedziałbym wściekły w autobusie, wracałbym do Poznania odizolowany od reszty. Bo nawet spojrzenie, któregoś z chłopaków byłoby dla mnie miną, która została nadepnięta... A nawet jeśli.. to Domi była jedyną osobą, która akceptowała moje humory, które czasem były naprawdę nie do zniesienia...
- Hej.. - powiedziała cicho kładąc dłoń na moim policzku - Strasznie odpłynąłeś - uśmiechnęła się - Łazienka jest już twoja - oznajmiła.
- Dzięki...
Myjąc zęby spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Czy to było normalne? ale ja nawet jeśli bym chciał nie czułem nic do niej. A przecież takie rzeczy się czuje? Westchnąłem cicho... wypłukałem buzię i dokładnie obmyłem twarz. Wchodząc do pokoju zauważyłem, że blondynka leżała odwrócona w stronę okna. Gdyby nie to, że jej głowa od razu odwróciła się w moją stronę, gdy zamykałem drzwi pomyślałbym, że śpi. Wślizgnąłem się szybko pod kołdrę, by zaraz szczelnie obejmować ją w ramionach.
- O co chodziło Maćkowi dzisiaj? - zapytała.
- O nic takiego - odparłem natychmiastowo. Moje mięśnie się napięły a ona już wiedziała, że coś się stało. Uniosła głowę by spojrzeć w moje oczy... a pod wpływem jej wzroku nie umiałem zatrzymać tajemnicy. To stąd wiedziała, gdy Tomek umawiał się z jakąś dziewczyną..
- Jakie pięć? - dopytywała, na co westchnąłem.
- Chłopcy ubzdurali sobie, że mamy się w końcu zejść.. wyliczają mi różne rzeczy takie jak na przykład to, że mam nasze zdjęcie na tapecie, powiedziałem ci, że wolę pisać z tobą niż spać hmmm... a, że mówię słoneczko... i takie tam - wyjaśniłem. 
- A pow...
- Tak powiedziałem, że jesteśmy przyjaciółmi. No i, że kochamy się, ale jak rodzeństwo - zapewniłem - No ale znasz ich... oni zawsze będą trzymać przy swoim - dodałem.
- Tak i to doskonale - przyznała.
- Co jest najlepsze, że Tomek trzyma z nimi - pisnąłem.
- Jak baba - zaśmiała się.
- Dominiko! - zmierzyłem ją wzrokiem
- Dariuszu! - odparła 
- Uważaj sobie - odparłem roześmiany - Nienawidzę jak mówisz do mnie tak oficialnie - powiedziałem cicho cmokając ją w czoło.
- Chodźmy spać - szepnęła starając się nie patrzeć na moje usta. W tamtym momencie mi to nie umknęło. Kusiło mnie strasznie... ale to nie było odpowiednim rozwiązaniem.. Brat nigdy nie może pocałować siostry... Cmoknąłem ją więc ostatni raz w czubek nosa i przyciągnąłem do siebie. Zgasiłem lampkę po czym splotłem nasze dłonie. Moje powieki stały się ciężkie, ale nie mogłem zasnąć. Zamiast tego wdychałem zapach jej włosów... by po chwili skupić się na słuchaniu jej miarowego oddechu oraz słodkiego, cichutkiego pochrapywania. Uśmiech sam wkradł mi się na twarz...



Chwilę zatrzymać, nie myśleć, oddychać...


_______________________________________________________________________

Zostawiam wam piątkę i lecę :)
Do następnego misie ❤

piątek, 18 grudnia 2015

Czwórka, która jest początkiem końca.

Siedziałem właśnie w autobusie. Za chwilę mieliśmy ruszać w stronę Krakowa. Żywo dyskutowałem z Dominiką, która na szczęście dotarła bezpiecznie na miejsce. Mój telefon nie przestawał wibrować od przychodzących wiadomości, a uśmiech rozbawienia wkradał mi się co chwilę na twarz. Cieszyłem, że chwila "cichych dni" już minęła. Choć tak naprawdę nie powinienem tego tak nazywać. To nie były ciche dni z naszej strony. Jestem pewien, że gdyby nie jej wyjazd na staż, to nie byłoby tego..
- Może się z nią w końcu umówisz co? - usłyszałem, a unosząc głowę ku górze zobaczyłem, jak głowa Maćka Gajosa wyłoniła się zza mojego fotela.
- Ja wiem, że to moja siostra... no ale nawet jeśli to moja siostra. To się razem z moją siostrą macie ku sobie. Wiec nie wiem, na co czekasz, powinieneś zaprosić moją siostrę na randkę a później żyli długo i szczęśliwie z moją siostrą - rzekł - Nie wiem ile razy użyłem słów moja siostra bo nie liczę, no ale moja siostra chyba do ciebie coś czuje - zakończył w końcu. Spojrzałem na niego z rozbawieniem.
- Twoja siostra i ja nie mamy się ku sobie kochanie - wyjaśniłem - Przyjaźnimy się tylko tyle. Nic innego pomiędzy nami nie zajdzie.. nie ma szans - dodałem szybko widząc, że chciał już coś powiedzieć - Kochamy się, ale jak rodzeństwo.
- Przyjaźń damsko-męska nie istnieje misiu - skomentował Gostomski - I raczej istnieć nie będzie, ponieważ prędzej czy później tak skończy się związkiem - powiedział.
- W naszym przypadku nie - mruknąłem - Nie mamy zamiaru niszczyć naszej wieloletniej przyjaźni zwłaszcza, że żadne z nas nic do siebie nie czuje - trzymałem przy swoim.
- Posłuchaj wuja Maćka - powiedział Kownacki - On zawsze ma racje.
- Chyba tylko w wyborze dobrych słodyczy - skwitowałem.
- To też - rzekł dumnie - Ale w sprawach miłosnych to wujaszek Gostomski również ma rację.
- Dajcie chłopakowi spokój - bronił mnie Douglas.
- Dziękuje Barry - odparłem przybijając z nim piątkę.
- Poczekajmy jeszcze kilka tygodni, a wtedy będziemy mogli mówić, że mieliśmy rację - dodał z rozbawieniem. Spiorunowałem go tylko wzrokiem, co wywołało u nich rechot. Westchnąłem tylko zdołowany ich dużym poziomem braku posiadania mózgu. Jeszcze mieli mi czelność wmawiać coś, co nigdy się nie wydarzy. Nawet on! pomyślałem patrząc na roześmianego w najlepsze Tomka. I, że on tak o swojej siostrze?. No nie wierze. Jak to powiem Dominice to go z dzidą będzie gonić...
Wróciłem wzrokiem z powrotem na ekran swojego telefonu i migiem zacząłem pisać zwrotną wiadomość do Domi. Długo na odpowiedź czekać nie musiałem. I tak przez pół drogi. Straciła na mnie wszystkie smsy, ale nawet nie miała zamiaru kończyć rozmowy ze mną. Zwłaszcza, że tematy stały się bardziej poważniejsze. Większa część chłopaków urządziła sobie drzemkę. Inna część próbowała to zrobić. A z mojego miejsca wydobywało się światło telefonu, które raziło biednego pana Douglasa.
- Darek proszę, tylko na czas aż zasnę - powiedział zaspany.
- Specjalnie odwdzięczam ci się za twoje dzisiejsze słowa - oświadczyłem pokazując mu język.
- Błagam cię misiu - mruknął ziewając.
- Obróć się panie w drugą stronę i po sprawie - skomentowałem.
- Tam mi nie wygodnie - odparł.
- No to nic ci na to nie poradzę - oznajmiłem - Albo, wiem! przykryj się poduszką - dodałem.
- Idź ty - uległ odwracając się w drugą stronę.
Nie minęła nawet chwila a on dołączył do chłopaków i spał w najlepsze. Godzina dwudziesta trzecia trzydzieści a mój telefon zaczął wibrować od nadchodzącego połączenia. Uśmiechnąłem się widząc na ekranie zdjęcie Dominiki.
- Będę musiał szeptać - powiedziałem cicho.
- Nic nie szkodzi - odparła natychmiastowo - Chciałam tylko usłyszeć twój głos. Bo przez cały dzień mam jakieś dziwne przeczucie, że coś się stanie - dodała nerwowo.
- Wszystko jest w porządku kochanie - zapewniłem - A tak w ogóle to dlaczego jeszcze nie śpisz?
- O to samo mogłabym zapytać ciebie Darek - odparła, a ja nawet nie widząc jej przed sobą wiedziałem, że się uśmiecha.
- Nie mogę zasnąć.
- Ja też.
- Wolę pisać z tobą.
- Ja też.
- Kocham cię.
- Ja też..
- Zmień płytę - zaśmiałem się cicho. Po kilku sekundowej ciszy usłyszałem głośny plask i kilka przekleństw pod nosem z jej strony - Co to było? - zapytałem zdziwiony.
- Pacnęłam się w głowę - zaśmiała się - Przepraszam, nie wiedziałam co mówię - wyjaśniła.
- Nie wiem za co mnie przepraszasz.. no ale dobrze. Widzimy się na meczu tak?
- Oczywiście, z dumą będę paradować w koszulce z numerem dwadzieścia osiem i nazwiskiem Formella.
- Mam nadzieję - uśmiechnąłem się.
- Tak będzie - zapewniła - Idź spać Darek. Już bardzo późno. Dobranoc - powiedziała.
- Dobranoc słoneczko - odparłem - Miłych snów - dodałem i rozłączyłem się. Uśmiech sam wkradł się na moją twarz widząc nasze zdjęcie na tapecie mojego telefonu.
- Hm.. podsumujmy - podskoczyłem wystraszony na dźwięk głosu Gostomskiego - Kochanie, słoneczko - uniósł jeden palec ku górze.
- Wolę pisać z tobą.. dwa - rzekł Tomek, a Maciek uniósł drugi palec ku górze.
- Tapeta i głupi uśmieszek, trzy! - dodał Barry.
- A co najważniejsze... - zaczął Gajos - Kocham cię - dodał a bramkarz uniósł czwarty palec.
- Ciągniecie do siebie - skomentował Gostomski.
- Będziecie razem... już niedługo - pisnął Kędziora.
- Co wy... przecież spaliście!
- Wcale, że nie - oznajmił Dawid - Przez cały czas słuchaliśmy. Wszystkiego!
- A ty!... jak możesz?! tak o własnej siostrze?!.
- Jako jej wspaniały brat chcę dla niej jak najlepiej. Kocham ją z całego serca. No i jeśli miałbym wybierać to jesteś idealnym kandydatem na jej chłopaka Dareczku. Odpowiedzialny, jeśli kocha to całym sercem. Nie rani bez powodu. Broni jeśli trzeba, i jest kiedy potrzebuje. Nadajesz się - podsumował, klepiąc mnie po klatce piersiowej - Teraz możemy iść spać chłopcy. Dobranoc szwagier - zakończył na co ja zareagowałem głośnym westchnięciem i pokiwałem zdołowany głową. Teraz nie dadzą mi spokoju... a ja do niej nic nie czuje! Nie chcę tracić czegoś co pielęgnowaliśmy przez tyle lat. Naszą przyjaźń. Nie chcę by ona się skończyła przez ich głupie komentarze, więc jak najszybciej muszę o tym z nią porozmawiać...



Za dużo wspólnego, żeby nagle żyć osobno


_______________________________________________________________________

Dzień dobry z rana ❤
Jak się spało misie? <3
Zostawiam was z czwórką i życzę miłego dnia :***
Budzik a ty dziku nie dręcz mi tak tyłka xdd
Masz już nowy XDD
Do soboty ❤

sobota, 12 grudnia 2015

Trójka, która jest już normalną kontynuacją.

Dwa dni do wyjazdu na mecz z Cracovią. Nie powiem trochę się denerwowaliśmy. Mistrz Polski, Lech Poznań na ostatnim miejscu tabeli. Gdy nie weźmiemy się w garść możemy spaść do pierwszej ligi. A media wcale nam nie pomagają. Ile jest wyzwisk, głupich komentarzy. Oni tylko czekają, aż będzie taka sensacja... A przecież każdemu może się zdarzyć taki sezon...
Siedziałem na kanapie w salonie trzymając w dłoni telefon. Okręcałem go dookoła, zarazem zastanawiając się czy zadzwonić. Dominika nie odezwała się od tamtego pocałunku w samochodzie. Posmutniałem trochę... brakowało mi jej. Tomek powiedział, że musiała wyjechać na jakiś staż do Gdańska i wróci dzień przed meczem. Twierdził, że nie miała nawet czasu chwycić telefonu. Z nim również nie miała kontaktu. Westchnąłem cicho. Miałem nadzieję, że nie okłamują mnie oboje. A ona nadal chcę się ze mną przyjaźnić. Mimo tego incydentu...
Podniosłem się i pobiegłem na górę, by przebrać się w dresy. Godzinka biegania musiała mi pomóc, inaczej nie wiem co zrobię. Wyrzuty sumienia pomału dawały mi się we znaki. Mogłem jednak wtedy nie odwracać głowy.. Po jaką cholerę chciałem spojrzeć w te jej cudowne brązowe oczka....
- Gdzie idziesz? - usłyszałem głos Moniki z salonu - Mama mówiła, że zaraz wróci i nie mamy się ruszać z domu bo zrobi kolację - dodała wykukując w stronę korytarza.
- Idę pobiegać - oznajmiłem - To w takim razie powiedz mamie, że nie byłem głodny - mruknąłem - Będę tak za godzinę.
Tuż za drzwiami migiem założyłem na uszy słuchawki i włączając muzykę zacząłem robić kilkanaście pajacyków jak i innych szybkich ćwiczeń by się rozgrzać. Po chwili zacząłem pomalutku truchtać. Co jakiś czas sprawdzałem godzinę na telefonie. Nie chciałem się spóźnić, więc gdy tylko zostało mi trzydzieści minut zawróciłem z powrotem. Kolejny raz wyciągnąłem telefon z kieszeni chcąc zmienić lecącą z niego piosenkę, gdy zderzyłem się z... Dominiką?
- Darek? - zdziwiła się - Przepraszam, nie zauważyłam cię.
- Co tutaj robisz? Przecież miałaś wrócić jutro - zapytałem.
- Może moglibyśmy się spotkać? za dwie godzinki, tam gdzie zawsze? - spojrzała na mnie.
- W sumie... czekam na twoje wyjaśnienia, więc będę - oznajmiłem a w jej oczach zauważyłem strach. Kiwnęła mi tylko głową, szepcząc ciche do zobaczenia i pobiegła w swoją stronę. Więc oboje mnie okłamali.. pokręciłem wściekły głową i ruszyłem w dalszą drogę powrotną. Wleciałem do domu zły, nawet nie reagując na nawoływania rodzicielki. Zamknąłem drzwi od pokoju i zacząłem ściągać przepocone rzeczy.
- Czy ty nie słyszysz jak cię wołam? - spojrzałem na rodzicielkę, która stanęła w drzwiach - Mówiłam, że macie nie wychodzić z domu. Kolacja czeka na ciebie na stole - oznajmiła.
- Nie jestem głody - powiedziałem - Muszę się wykąpać i wychodzę.
- O tej godzinie? - zapytała spoglądając na zegarek.
- Mam dwadzieścia lat mamo - przypomniałem - Jestem dorosły - dodałem.
- Może i jesteś, ale zachowujesz się jak dziecko.
- No i fajnie - skwitowałem wychodząc z pokoju i kierując się w stronę łazienki. Zostawiłem mamę w pokoju.. nienawidziłem się z nią kłócić.. ale to wszystko przez tą sprawę z Dominiką. Nienawidziłem gdy ktoś mnie okłamywał. Kłamstwa nigdy nie umiałem tolerować. A jak na mnie działało to sami widzicie. Odświeżony i ubrany spojrzałem na zegarek. Ostatnie dwadzieścia minut zostało mi do rozmowy z Domi. Poprawiłem ostatni raz włosy w lustrze i popsikałem się perfumami. Zbiegłem szybko na dół, wcześniej zgarniając bluzę i telefon z pokoju. Migiem założyłem buty i wyszedłem z domu. Zbliżając się do miejsca coraz bardziej nie wiedziałem co mam czuć. Czy rozczarowanie, że okłamała mnie pierwszy raz w życiu, czy złość... a może po prostu chciałem jej wybaczyć, by było tak jak dawniej...
Wchodząc po niewielkiej drabinie ujrzałem jak siedzi do mnie tyłem, na drewnianej ławeczce i przygląda się zasypiającemu Poznaniowi. Widziałem, że myśli, że walczy ze swoimi myślami jak i ciałem. Usiadłem po cichutku obok niej i spoglądałem, jak jej sylwetkę oświeca księżyc. Wyglądała przepięknie...
- Zacznę może od początku.. - oznajmiła, nagle odwracając się w moją stronę - Nie okłamałam cie Darek. Naprawdę byłam na tym stażu, ale uzgodniłam wszystko tak bym mogła wrócić dzisiaj. Tylko, że Tomek ten pacan pomylił się i powiedział ci źle - no tak mogłem się spodziewać - I to, że nie miałam nawet czasu wziąć telefon do ręki, też jest prawdą. Widziałam tą złość w twoich oczach, gdy mnie zobaczyłeś. A znam cię aż za dobrze, więc od razu wiedziałam, że pomyślałeś o tym, że cię okłamałam - spojrzała na mnie, chwytając moją dłoń - A ja sama mogłam pomyśleć i wysłać ci chociaż krótką wiadomość. Pewnie pomyślałeś, że ten pocałunek zniszczył wszystko - mruknęła smutno.
- Cieszę się, że mi to wytłumaczyłaś - uśmiechnąłem się delikatnie - Były takie myśli, ale miałem nadzieję, że chcesz sobie przemyśleć naszą chwilę słabości i wszystko później wróci do normy.
- Nigdy nie chciałabym zniszczyć naszej przyjaźni. Jest dla mnie wszystkim - zapewniła - Więc więcej nawet tak nie myśl dobrze? - spojrzała na mnie
- Dobrze - skinąłem głową, by po chwili pozwolić jej wtulić się w moje ciało...



Bez cierpienia nie zrozumie się szczęścia


_______________________________________________________________________

Zostawiam wam trójkę i lecę dalej :)
A więc do soboty ❤

sobota, 5 grudnia 2015

Dwójka, kolejna część naszego poznania.

Dwójka jest naprawdę kolejną częścią naszego poznania. Nie opowiedziałem wam jeszcze dokładnie mojego życia. Życia w którym uczestniczyła Dominika. Prawie przez cały czas. Zakochany na pewno nie byłem... Nawet nie próbujcie sobie tak myśleć. Była moją ukochaną siostrzyczką. Bardziej ukochaną niż Monika. Siedziałem na trawie i obserwowałem jak biega po orliku z piłką. Jednak odziedziczyła coś po Kędziorze. Piłka nożna to zdecydowanie był sport, który kochała nad życie...
- No chodź już - jęknęła spoglądając na mnie.
- Idę - odparłem biegnąc w jej stronę. Z lekkim trudem, ale jednak odebrałem jej piłkę i skierowałem się w stronę bramki, gdzie lekkim kopnięciem umieściłem futbolówkę w siatce - Jeden do zera - pokazałem jej język.
- Niedługo się nie będziesz cieszył - odgryzła się uśmiechając się uroczo.
- Mówisz do piłkarza słoneczko - powiedziałem z wyższością.
- Taki z ciebie piłkarz jak z koziej dupy trąba - zaśmiała się wysyłając mi buziaka w powietrzu.
Prychnąłem radośnie tym razem z lekkością udało mi się odebrać jej piłkę. Delikatnie kopnąłem ją piętką a ta wleciała do bramki.
- Dwa do zera - spojrzałem na nią z rozbawieniem.
Ponownie odwróciłem się w stronę bramki, by nie wybuchnąć śmiechem. Jeszcze chwila a złość zaczęłaby eksplodować w jej ciele a para wyleciałaby uszami. Rechotałem się cicho pod nosem, gdy poczułem jak wskakuje mi na plecy. Chwyciłem ją pod kolanami, gdy ta zaplotła ręce wokoło mojej szyi.
- Tak jesteś do dupy - szepnęła mi na ucho.
Z uśmiechem przechyliłem twarz w jej stronę, gdy ta zaczęła się śmiać. Nie potrafiłem się opanować, więc po chwili dołączyłem do niej.
- Dzięki za wiarę - dodałem radośnie na co ona cmoknęła mnie w policzek - Już siedemnasta... trzeba wracać - westchnąłem puszczając jej nogi i asekurując ją aż stanie na ziemi.
- Proszę cię bardzo - uśmiechnęła się - Odwieziesz mnie? -zapytała
- Oczywiście, że tak - odparłem biorą piłkę. Skierowaliśmy się w stronę samochodu. Z uśmiechem na twarzy otworzyłem jej drzwi, bym sam po chwili znalazł się za kierownicą.
- Dziękuje, że chcesz spędzać ze mną czas - powiedziała spoglądając na mnie.
- Uwielbiam spędzać z tobą czas - zapewniłem uśmiechając się w jej stronę - Chodź tu - dodałem rozkładając ręce. Z wielką radością wtuliła się w moje ciało. Los chciał, że gdy ona chciała cmoknąć mój policzek ja odwróciłem głowę by spojrzeć w jej oczy. Nasze usta złączyły się w jedną całość. Niezręczna sytuacja pomiędzy nami trochę się nakręciła, lecz ona delikatnie zaczęła pogłębiać pocałunek, na co ja się godziłem. Dokładnie poznawaliśmy swoje usta... by po chwili języki mogły tańczyć wspólny taniec...
- Co my robimy? - zapytałem pomiędzy pocałunkami...
- Przepraszam - szepnęła odsuwając się ode mnie - Trochę mnie poniosło...
- Nie... to moja wina - odparłem natychmiast - Ja przepraszam - dodałem.
- Lepiej pójdę pieszo - wymamrotała chwytając klamkę. Szybko złapałem jej dłoń, by po chwili zamknąć drzwi z powrotem.
- Daj spokój... zapomnijmy o tym - mówiłem patrząc na nią - Nic takiego się nie wydarzyło...
Jadąc w stronę jej mieszkania spoglądała cały czas na widoki za boczną szybą. W samochodzie panowała dręcząca mnie cisza... delikatnie przygryzłem dolną wargę na której niedawno były jej cudowne, miękkie, malinowe usta smakujące truskawkowym błyszczykiem. Kącik ust podniósł mi się lekko ku górze, a w mojej głowie siedział cały czas obraz z przed chwili. Kątem oka spojrzałem na Dominikę. Nadal ani drgnęła... Zatrzymałem samochód tuż pod jej blokiem. Wysiadłem szybko i kolejny raz otworzyłem jej drzwi.
- Ej... słońce - westchnąłem - Nic się nie stało. Nie chcę by pomiędzy nami się coś popsuło więc mam nadzieję, że nic nie zmieni. Oboje nas poniosło, ale co się stało już się nie odstanie. Więc mam najlepsze rozwiązanie. Zapominamy o tym? - zapytałem delikatnie się uśmiechając by dodać jej lekko humoru.
- Tak.. pewnie - odparła wdychając cicho... - Do zobaczenia - mruknęła.
- Cześć - odparłem cmokając ją w policzek i wsiadając do samochodu. Gdy tylko zniknęła za drzwiami odetchnąłem głęboko... Nawet jeśli to nie powinno się zdarzyć to jednak była to najlepsza chwila w ciągu ostatnich dwóch tygodni... I nie zapomnę o niej... nie chce... Bo mimo tego, że jesteśmy przyjaciółmi i nie czuje do niej nic. No dobra kocham ją... ale jak siostrę... A to.. to był jeden z najlepszych momentów, które spotkały mnie w ostatnim czasie... Mam nadzieję, że nic pomiędzy nami się nie popsuje.. a nawet jeśli to nie żałuje...



Odgłos pocałunku jest cichszy niż wystrzał armatni,
ale jego echo trwa o wiele dłużej.


_______________________________________________________________________

Tutututu :DD
Jestem z kolejnym :)
Od razu chcę wam powiedzieć, że ta historia jest dla mnie taką jakby "luźną odskocznią", więc jak coś, to jest moje wytłumaczenie na takie denne rozdziały XD
Do soboty ❤